poniedziałek, 25 lutego 2013
No siema ;D
Ferie niestety już mi się skończyły i trzeba wrócić do szarej rzeczywistości... ;c No ale nie wiem jak wy ale ja mam jeszcze rekolekcje przez 3 dni ;) W sobotę miałam pokazy taneczne.. takie tam podsumowanie półrocza... to jest nasz występ jeśli chcecie zobaczyć trochę słaba jakość no ale ;) Piszcie co sądzicie. Wracając do opowiadania kolejny rozdział dodam dzisiaj wieczorkiem albo jutro z rana ;D
pozdrawiam Dida ;>
poniedziałek, 11 lutego 2013
Rozdział 1
Wstałam z łóżka i poszłam do łazienki. Rozebrałam się szybko i weszłam pod prysznic. Oblałam się zimną wodą a potem ciepłą. Nalałam żelu pod prysznic na gąbkę, wyszorowałam się od stóp aż po szyję i wyszłam z kabiny. Przebrałam się* i podeszłam do mojej tajnej skrytki w ścianie. Otworzyłam ją. W środku był srebrny sztylet, pierścionki i naszyjniki chroniące mnie przed spaleniem się w słońcu ( i tak chodzę tylko w jednym moim ulubionym pierścieniu) i torebki z krwią. Musze iść po szkole do Salvadorów bo została mi ostatnia, oni dadzą mi więcej. Chwyciłam ją, nalałam do kubka i napiłam się.
- Mmmmm pyszota - pomyślałam ponieważ próbuje pić krew rzadko tylko wtedy gdy jej potrzebuje.
Spojrzałam w lustro. zobaczyłam w nim potwora. Moje niebieskie oczy zmieniły kolor na czarne, a z ust wystawały dwa długie kły. Niby jestem wampirem, ale dopiero teraz przechodzę przemianę końcową . Oznacz to że w kiedy chce mogę zatrzymać proces starzenia się. Od jakiegoś roku nie mogę żyć bez ludzkiej krwi, wcześniej jej nie potrzebowałam. Spojrzałam na zegarek była już 7.20. Wzięłam moją torbę i zeszłam na dół. Po kuchni krzątała się moja mama, szykowała mi i Paulowi drugie śniadanie do szkoły. Tata był już w pracy a mój trzynastoletni braciszek jadł tosty i popijał sokiem pomarańczowym.
- Cześć - powiedziałam, zabrałam bratu soczek i się napiłam.
- Cześć córciu - powiedziała mama a Paul tylko kiwnął głową bo był nieprzytomny. Nawet nie zauważył że zabrałam mu soczek.
- Siadaj, już robię ci tosta - dodała mama
- Nie dziękuje. Nie jestem głodna - powiedziałam, wzięłam drugie śniadanie i cmoknęłam ją w policzek.
- Śpieszę się, wrócę wieczorem bo mam siatkówkę a potem jadę z Dianą na zakupy. Obiad zjem w szkole a jak będę głodna zjem coś na mieście - skłamałam w końcu mama nie musi wszystkiego wiedzieć.
- No dobrze - westchnęła kobieta
Ubrałam kozaki, kurtkę i wyszłam z domu. Na dworze było szaro buro i ponuro. W sumie jak na styczeń nie ma się co dziwić. Tylko śniegu brakowało. Do szkoły wybrałam krótszą drogę żeby się nie spóźnić. Gdybym była człowiekiem na pewno bym tędy nie szła... ale nie jestem. Skręciłam w uliczkę między dwoma starymi blokami. Nagle usłyszałam jakiś hałas za mną. Odwróciłam się, ale nikogo nie było... dziwne?! Stanęłam wzięłam głęboki wdech. Nie wyczułam nikogo... na pewno nie był to człowiek czułabym jego krew.
Po dziesięciu minutach doszłam do szkoły. W portierni jak była ta sama starsza kobieta. Ubrana w zielony golf i czarne spodnie. Siedziała i piła - wzięłam wdech - kawę.
W szatni były same pierwszaki. Usiadłam na ławce przy ścianie i wyciągałam moje buty gdy nagle ktoś mnie objął. Odwróciłam się i zobaczyłam Matta a obok jego brata bliźniaka Ericka.
- No siema - powiedziałam i przytuliłam chłopaków
- Cześć piękna - odparł uśmiechnięty Matty
- Joł ziom - powiedział Erick z takim uśmiechem że wybuchnęliśmy śmiechem.Matta poznałam cztery lata temu temu na zajęciach tanecznych. Od samego początku wiedziałam że jest inny i bardzo podobny do mnie - niby otwarty i przyjacielski - a jednak tajemniczy i zamknięty w sobie. Nie myliłam się jest lamią tak samo jak jego brat Erick. Są moimi najlepszymi przyjaciółmi Mogę im o wszystkim powiedzieć i powygłupiać się a przede wszystkim im ufam.
- Chodźmy bo się spóźnimy - powiedział Matt
- Spoko ja mam pierwsze dwa angielskie nie śpieszy mi się. A wy co macie? - zapytałam
- Yyyyy... biologie - odpowiedział Erick i się wyszczerzył
- Nie ciesz tak się Smith nam nie włączy żadnego filmu ... biologicznego - zaśmiał się Matty
- Dzisiaj mamy lekcje o krwinkach debilu... tobie tylko jedno w głowie
- Ja pierdziele chłopaki nie macie o czym gadać?
- Nie. Żartuje... co dzisiaj robimy? - zapytał Erick
- Właściwie sama nie wiem. Musze iść do Stefana bo mi się zapasy skończyły.
- A my braciszku? - zapytał się Matty
- Mamy trening piłki, a później nic.
- No to wpadnijcie do mnie wieczorem - zaproponowałam
- Ok przyjdziemy.
Zadzwonił dzwonek i poszłam do swojej klasy. Nie lubię jej. Może dlatego że chodzę do klasy z kujonami i wszyscy chcą być najlepsi. I tak ja się uczę najlepiej bo wampiry nie mają problemów z zapamiętywaniem. W klasie mam jedną najlepszą koleżankę- Dianę. Ma poczucie humoru jest mądra i rąbnięta tak samo jak ja. Oprócz tego ona też nie jest normalnym człowiekiem... no nie jest potworem ale jest czarownicą tak samo jak Bonnie. Przyjaźnie się jeszcze z Alex, Sylvią, Natalie i Trish a z chłopaków z Mickiem i z Jayem. Trochę ich jest, ale co z tego nie mogę im ufać. To są zwykli ludzie.
*Pod niebieską czcionką są obrazki a więc klikajcie na nie ;D
___________________________________________
Przepraszam że tak długo musieliście czekać... jeśli w ogóle ktoś czekał. Miałam mnóstwo nauki ale teraz zaczęłam ferie i postaram się to nadrobić ;) Trochę nudny, ale następne będą co raz ciekawsze Mam nadzieje że rozdział się podobał piszcie w komentarzach ;D
Subskrybuj:
Posty (Atom)